No to tak... Nie rozumiem tego, że jakiśtam samobójca pisze list do kogoś(kogo?) skoro jego ojcec nad nim stoi. Więc po co ten cały list? Do kogo on? Do ojca?
Skoro przez ludzi płakać nie można to czemu owy samobójca płacze? Ot tak? Nie płacze się nigdy bez powodu. Powód zawsze jakiś jest. Mniejszy bądź większy, czasem myślimy o czymś celowo, żeby popłakać... Żeby rozładować się... Ale bez powodu?
Możesz przekazać mi mój niewiadomy przyjacielu, czemu twoje myśli są Ci tak obce.
I tego nie bardzo rozumiem...
A na koniec zrozumieć nie potrafię samego końca Pierw osoba mówiąca w tekście nazywa samobójcę przyjacielem, a potem mówi, że mu przykro, że za późno, żeby go tym przyjacielem nazywać... Albo ja coś źle czytam, albo nie wiem... No chyba, ze z tym "przykro mi..."chodzi o to, że już za późno bo ten ktoś odchodzi(umiera)....
Więc..troche to mordercze^^" Ale znając ciebie to normalne ^^" bez urazy xD!
W pewnym sensie odzwierciedlasz siebie...<podejrzenie> prawda?;P