Emjotka |
Wysłany: Sob 11:11, 26 Maj 2007 Temat postu: |
|
Skutki chodzenia
Wracałam wczoraj do domu późno,
kwitły akacje, zapach ten próżno
próbować zwalczyć.
I po cóż zresztą? Zapach to cudny.
Wracałam wczoraj wczesnym wieczorem,
słońce już nikło, ciężko tę porę
nie nazwać szarą.
I czemuż by nie? Skoro nią była.
Wracałam wczoraj bardzo powoli,
kopałam kamyk, dzisiaj mię boli
palec u nogi.
I z tego właśnie się cieszę wielce.
Banalna sprawa,
boli mnie noga, lecz kłuje mniej serce...
Nauka jazdy na rowerze
sortuję myśli nowe i stare
spoglądam za i patrzę przed
wymyślam sobie sama karę
czarne ślady od białych kred
deswegen lern` ich kopflos Fahrrad fahren... |
|
Makoto |
Wysłany: Sob 19:51, 21 Kwi 2007 Temat postu: |
|
Znowu pozwolę sobie na ten sam wstęp co zawsze. Ekhm.
Nie jestem żadnym autorytetem w dziedzinie twórczości pisanej, nie znam się na tym, ale mimo to chciałabym wyrazić swoja opinię.
No dobrze, skończyłam. A więc... A nie, przepraszam, zdania nie zaczyna się od "a więc" - wybacz, moja była Nauczycielko polskiego, odpokutuję.
Emjotko, to jest fantastyczne. Takiemu szaremu człowiekowi jak ja czytało się to naprawdę świetnie. Szczególnie spodobał mi się ten mały dramat "Wilkstoria". Naprawdę bardzo mi się ono podobało. Ponadto ten ostatni wiersz, przyciąga swoją niecodziennością. Jestem pod wrażeniem (: |
|
Emjotka |
Wysłany: Sob 18:44, 21 Kwi 2007 Temat postu: emjotkowa prawie-jak-poezja ;) |
|
Pewnie nikt tu nie zajrzy, ale czemu mam Was przynajmniej teoretycznie nie pomęczyć moimi wypocinami? Kilka prawie-jak-wierszy, które miały nieszczęście powstać akurat wtedy, kiedy miałam pod ręką klawiaturę i monitor, a nie kartkę i długopis:
------
*Ty…
przemieniłaś mój świat
szary
prosty
w świat trudny ale
jakże piękny
od smutku czerni nieprzeniknionej
po jasność sakralnej bieli
poprzez wszystkie odcienie czerwieni
poprzez życia wszelkie ostępy
idę prosto krętą drogą
idę
bo Ty kroczysz przede mną…
------
*Uparciuszek :)
U dajesz? Nie?(pomyśl)
P owiedz…!(czemu ja?)
A dnotacja jest prosta(bo…)
R aczej(bo jesteś starsza)
C zy nie sprawi kłopotu…?(ale ja nie umiem…i…i myślenie boli)
I gnorujesz?(jasssne)
U dajesz?(nie wierzysz?)
S prawdzasz?(nie)
Z apominasz?(hm? nie słyszę)
E widentnie w tej sytuacji(to masz pecha!!!)
K ochasz…? powiedz…(to usłyszałam)
…proszę…(taaak?)
------
* Wilkstoria
Straszny niczym wielki potwór, emjotsłowny to nowotwór...
...w rolach głównych, bardzo proszę, mamy Ktosia no i Ktosię...
A na wstępie słówek kilka:
Ktoś odnalazł w lesie wilka.
Jak się prędko okazało,
wilk to taki, jakich mało.
Dziw to taki, nie uwierzy,
kto swym wzrokiem go nie zmierzy.
Więc, nie mówiąc nic nikomu,
Ktosio wilka wziął do domu.
Złożył wilka koło szafy,
Nie chcąc strzelić jakiejś gafy.
Wilk, zaspany, usnął prędko,
na podłodze miał dość miętko.
Patrzy Ktoś na wilka spanie,
gdy rozlega się pukanie...
Ktoś
Kogo wiatr tu przywiał z pola?
Ktosia
Wpuść mnie, takaż moja wola.
Ktoś
Jakem pytał, kogo wiedzie,
winnaś była odpowiedzieć.
Ktosio prędko drzwi roztwiera i na Ktosię spoziera
Jest godzina młoda jeszcze,
a ja z zimna czuję dreszcze.
Tyś nie zmarzła?
Ktosia
Ani trochę...
Może tak, grzeczności gwoli,
waćpan usiąść mi pozwoli?
Ktoś
Och, przepraszam,
jam jest dzisiaj, proszę Ony,
Lekko taki roztargniony...
Ktosia rozbawienie czuje, uśmiechnięta usiaduje
... a po chwili zauważa coś, co lekko ją przeraża
Ktosia
Miły bracie, powiedz proszę,
czy ja chore oczy noszę,
czy, choć szczerze w to nie wierzę,
pod Twą szafą leży zwierzę.
Jakoś dziwnie tak skulone,
a na domiar och! zielone...
Ktoś
Oczy Twoje dobrze widzą...
Ktosia
Brata usta ze mnie szydzą?
Ktoś
Nie, nie szydzą, daję słowo,
tę potworę kolorową
ledwiem zdążył tutaj przywieść...
Ktosia
Na rodziców naszych cześć!
Brat mnie chyba chce zwieść?
Niczym zabłakane owce,
sprowadzone na manowce...
Ktoś
Siostro, pomyśl proszę sama,
jakbym mógł ja Ciebie kłamać?
Ktosia
Mimo wszystko, ja nie wierzę,
że tu widzę takie zwierzę.
Ktoś
I jam nie wierzył, że go widzę.
Teraz się niewiary wstydzę.
Nie uwierzysz, miła siostro,
ja Ci powiem bardzo prosto,
zwierz ma cechę jeszcze jedną,
przy niej sprawy maści bledną...
Ktosia
Jeszcze więcej, brat powiada?
świetnie się ten zwierzak skrada?
Ktoś
Nie, ten zwierz... daję słowo!
Zauroczył mnie rozmową.
Ktosia
I jak ja mam bratu wierzyć?
Ogrom kłamstw, że nikt nie zmierzy.
Ktoś
Wiem, że słowa moje dziwem,
ale one są prawdziwe...
Ktosia
Jeśli mam dać słowom wiary,
kto nań rzucił takie czary?
Ktoś
Tego, siostro miła, nie wiem.
Jam go znalazł pode drzewem,
zamieniłem z nim słów kilka
i przyniosłem tutaj wilka...
------
*krótka historia morderstwa, ukończona około trzeciej w nocy*
twórca
to ten
który morduje
uśmierca wyobrażenie
stawia mu
nagrobek z czynu
składa nieszczęśnika
do trumny zaistniałości
uśmiechając się
serdecznie
do nieskończoności niezapomnienia
------
* ...
Natęchwilowość dalejposzła niezapowiedzianie.
Potymności żadnosposobnie nie zaobserwowano.
Zaistniałość przeszłościowa preczposzedłszy nie omieszkała okrasić dzisiejszości zamartwieniowaniem.
Tuiterazowanie nie zyska jaciebieteży w bliższo- czy dalszoczasie.
Nadwątpienie.
Naddziwność.
Nadból.
Bezsensowanie krwiopsujące... |
|