Autor |
Wiadomość |
|
Adea |
Wysłany: Nie 23:07, 24 Sie 2008 Temat postu: |
|
<Po kąpieli w wonnych olejach, faraon przywdział uroczyste szaty i wsunął na skronie złoty ureusz, głowy kobry i sępa, symbolizujące jego królewską władzę. Wyjątkowo zrezygnował z podwójnej korony, wszak nie był to czas radości. Zważywszy, że i życiodajny Nil jeszcze nie wylał. O tym i o wielu innych problemach rozmyślał peer-aa gdy przemierzał pałacowe korytarze. Na chwilę tylko zatrzymał się przed salą tronową, poprawił płaszcz i skinął na strażników. W sali rozległ się gong, po którym rozmowy ucichły a spojrzenia wszystkich zebranych zwróciły się ku faraonowi>
- Peer-aa Herhor Siamon Cheperchaure Titcheperure Setepenre Imunotep V! |
|
|
Lukan |
Wysłany: Pią 19:56, 22 Sie 2008 Temat postu: |
|
- Chyba masz rację... Jeśli pozwolisz, udam się jeszcze w pewne miejsce. Muszę coś załatwić. Będę w Pałacu przed zachodem słońca.
<Uśmiechnęła się i pomachała mu ręką na pożegnanie>
- Przyjemnie się z tobą rozmawiało!
<Zawołała na odchodnym i znalazła się pod opieką swojego służącego. Razem udali się... gdzieś hen daleko.> |
|
|
Makoto |
Wysłany: Pią 19:45, 22 Sie 2008 Temat postu: |
|
<Remezis niemal wystraszył się, gdy księżniczka do niego mrugnęła. A może kupcowi tylko się wydawało?... Remezis aż bał się zgadywać. Spojrzał więc w górę, na bezchmurne niebo, i ocenił wysokość słońca na nieboskłonie>
- Wasza Wysokość wybaczy... Ale należy nam chyba wracać do Pałacu. Faraon nie chciał odkładać terminu wyprawy... |
|
|
Lukan |
Wysłany: Pią 19:08, 22 Sie 2008 Temat postu: |
|
- Myślę podobnie. Bogowie są jak budowniczowie zegarów słonecznych. Zbudują jeden, a potem się już nim nie przejmują. Ewentualnie czasem go wyczyszczą, coś poprawią, coś sknocą... a zegar jest pozostawiony samemu sobie.
<Westchnęła cicho. Ona, kolejne wcielenie bogini Izis mówi takie herezje... i komu to przeszkadza? No właśnie>
- Dziękuję za szczerość.
<Uśmiechnęła się ciepło, widząc, że Remezis zerka w kierunku strażnika>
- Nie martw się. On nie odważy się powtórzyć ani słowa z tej rozmowy. I nie rzuci się na ciebie. No, chyba że podniesiesz na mnie rękę. Mam jednak nadzieję, że do tego nie dojdzie.
<Księżniczka... puściła do niego oczko. Mało to księżniczkowe i w ogóle, ale fakt faktem. Stało się. Dziwna dziewczyna...> |
|
|
Makoto |
Wysłany: Pią 18:57, 22 Sie 2008 Temat postu: |
|
<Remezis nie wytrzymał. Splunął siarczyście przez ramię, ulegając mało kulturalnym nawykom. Jednak nie miał zamiaru w ten sposób urazić rozmówczyni - to raczej bezwarunkowy odruch, do którego bardzo się już przyzwyczaił. Patrzył teraz księżniczce w oczy. Po chwili z wolna kiwnął głową>
- Wierzę w istnienie bogów, Wasza Wielebność. To prawda. Nie wierzę jednak, by to oni decydowali o naszym życiu. Sądzę raczej, że sprawują nad nami pewną pieczę... A czasami tak wpływają na zewnętrzne czynniki, że potrafią uprzykrzyć życie śmiertelnikom.
<mówił, z pełnym przekonaniem>
- Może Wasza Wielebność uznać mnie za heretyka...
<wypowiedziawszy ostatnie zdanie, Remezis zerknął na miejsce, gdzie zniknął rosły strażnik. Jakby się bał, że może wszystko donieść faraonowi>
- A co będzie po śmierci? Nawet nie próbuję się domyślać, Wasza Wielebność. |
|
|
Lukan |
Wysłany: Czw 19:32, 21 Sie 2008 Temat postu: |
|
- Chciałam wiedzieć... czy wierzysz w bogów? Że nad nami czuwają, że każda chwila jest od nich zależna? W to, że po śmierci nasze serca będą ważone na szali, a po drugiej jej stronie znajdzie się piórko prawdy? Odpowiedz szczerze.
<Miała zamiar dopowiedzieć jeszcze swoje zdanie na ten temat, ale w ostatniej chwili zmieniła zdanie. Mógłby to być zbyt wielki szok dla kogoś nieprzyzwyczajonego do nietypowych poglądów księżniczek. Zwłaszcza tuż przed misją, która ma na celu odszukanie złodziejów, którzy obrabowali grobowiec jednego z Synów Ra.> |
|
|
Makoto |
Wysłany: Czw 19:23, 21 Sie 2008 Temat postu: |
|
<Remezis parsknął śmiechem na pierwsze zdania Referti, a na słowa o plagach omal nie splunął, swoim starym zwyczajem. W ostatniej chwili się jednak powstrzymał. Spojrzał, odrobinę zakłopotany, na Referti. Po chwili odprowadził wzrokiem strażnika, i dyskretnie odetchnął z ulgą>
- Pytanie? Mnie?
<pytaniem na pytanie odpowiedział Remezis i spojrzał zaskoczony na księżniczkę>
- Tak... Tak, Wasza Wielebność. |
|
|
Lukan |
Wysłany: Czw 19:14, 21 Sie 2008 Temat postu: |
|
- No pewnie. Zaraz kogoś spopielę gromem, albo ześlę jakąś plagę, ewentualnie porozmawiam sobie z bogami. O tak, to mi wychodzi najlepiej. Ja mówię, a oni nie odpowiadają. Mogę sobie gadać do woli. Jak do ściany...
<Westchnęła ponownie. Czuła się jakoś dziwnie, rozmawiając w końcu z kimś spoza pałacu. Pomimo faktu, że wydawał się sztywny i trochę zakłopotany zaistniałą sytuacją, to jednak było w nim coś innego. Coś ludzkiego. Nie to, co kukiełki, przynoszące jej codziennie strawę i potakujących za każdym razem, kiedy otworzy usta. Spojrzała mu prosto w oczy. Głęboko>
- Będę szczęśliwa, mogąc podróżować z tobą.
<Uśmiechnęła się ciepło, machając ręką na swojego służącego, dając mu do zrozumienia, że chce zostać z Remezisem sama. Wiedziała, że on tylko schowa się za kolumnę i będzie ich dalej obserwować, tylko dyskretniej, ale czuła się głupio, czując na sobie czyjeś spojrzenie, mimo lat praktyki>
- Mogę ci zadać osobiste pytanie? |
|
|
Makoto |
Wysłany: Czw 19:00, 21 Sie 2008 Temat postu: |
|
<Remezis ukłonił się ponownie, choć już tylko na chwilę. Dostrzegł nietypowość swojej rozmówczyni i - choć nadal obawiał się stojącego nieopodal rosłego strażnika, nabrał pewności siebie>
- Wasza Wielebność pozwoli... Ale lud wierzy, że luksus Waszej Wielebności nie ogranicza się jedynie, a może aż, do ogromnego majątku. Wierzy bowiem... I ja zresztą również...
<dodał pospiesznie>
- ...Wierzymy, że Wasza Wielebność przemawiasz słowami bogów i jesteś, jako córka Egiptu, wcieleniem bogini Izis.
<Remezis sam zadziwiony był swoją otwartością wobec córki faraona, jak i swoim własnym zachowaniem. W tej dziewczynie coś było... Coś nietypowego. Remezis jednak niemal z lękiem odrzucił od siebie te myśli, po czym skłonił się raz jeszcze>
- I zaszczytem będzie podróżowanie z Waszą Wielebnością...
<w rzeczywistości nie był pewien, czy Referti jest gotowa na podróż. Choć otwarta wobec ludzi znaczących niewiele w hierarchii, nie była przwyczajona do życia w trudniejszych warunkach - mimo wszystko> |
|
|
amral |
Wysłany: Czw 17:53, 21 Sie 2008 Temat postu: |
|
<Amernothep pośpiesznie wyszedł z zamku mrucząc pod nosem egipskie przekleństwa i klątwy pod adresem faraona. Nagle spostrzegł Referti rozmawiającą z kimś z niższym statusem od siebie>
-i po co rozmawiać z takim kimś, ona jest zdecydowanie dziwna...
<mruknął pod nosem i ruszył przed siebie mając nadzieję, że księżniczka go nie zauważyła>
I tak ciągle nie kumam ale ja tam do siebie tego nie wziąłem jeśli o to chodzi |
|
|
Adea |
Wysłany: Czw 15:51, 21 Sie 2008 Temat postu: |
|
<Boski podziękował bogom za swoją boskość, która pozwoliła mu w ten jakże chytry sposób rozwiązać problem. Wierzył bowiem, że to słudzy Seta skradli sarkofag. I teraz życiem będą odpowiadać za misję odnalezienia go. Imunotep potarł rękoma z radości i lekkim krokiem udał się do swoich komnat. Teraz musiał wypocząć przed ucztą ku czci bogów. I swojej przy okazji>
Makoto, czyżby zadziałała zasada "uderz w stół"?
amral, chodzi o to, że niektórym nastolatkom, które za dużo czasu spędzają oglądając archiwum X, zaciera się granica między "rzeczywistością rzeczywistą" a "rzeczywistością erpegową"; |
|
|
amral |
Wysłany: Śro 19:16, 20 Sie 2008 Temat postu: |
|
"tym idiotą byłeś ty, pacanie"
<odpowiedział w myślach Amernothep>
- Panie ja...
"najchętniej zgniótłbym cię jak robaka"
-...przepraszam za moją niekompetencję i gdybyś był tak łaskaw i...
"zniknął mi z oczu"
-...wybaczył mi to moja wdzięczność nie miałaby granic, przyrzekam że...
"kiedyś się okrutnie zemszczę"
-...będę wypełniał moje obowiązki najlepiej jak potrafię i nie zawiodę cię
<wygłosił mowę kapłan i zaczął oddalać się od faraona kłaniając się nisko>
Wspaniale dziękuję tajemniczej obrończyni mojego dobrego imienia lecz mam tylko jedno pytanie: Ale o co chodzi? |
|
|
Adea |
Wysłany: Wto 18:36, 19 Sie 2008 Temat postu: |
|
- Ponieważ twe rady głupcze nie są warte funta kłaków i zastanawiam się teraz jaki idiota zrobił cię Hem-Neczer jednego z najważniejszych bogów Egiptu.
<Powiedział ze stoickim spokojem, choć stoików jeszcze na świecie nie było. Po chwili jednak uśmiechnął się, jakby miał zaraz powiedzieć "to chłopaki kto dzisiaj nakarmi moje krokodyle?" i dodał>
- Dlatego tobie powierzę misję odnalezienia zaginionego sarkofagu mego boskiego poprzednika. Jeśli ci się powiedzie, będziesz mieć należne miejsce w Dolinie Królów. Wieczorem będzie uczta. Przygotuj się do niej. Teraz nie pozwól bym zabierał ci czas>
#
Jako, że jedna panienka obraziła się już za słowa, które wypowiedziała moja bohaterka, z góry informuję, że opinia faraona na temat Amernothepa nie jest równoznaczna z moją opinią na temat amrala. Przyp. Autor
Przyjdzie taki piękny dzień, w którym Cię dorwę... - Makoto |
|
|
amral |
Wysłany: Wto 14:36, 19 Sie 2008 Temat postu: |
|
"eee... nie kumam gościa, a tymbardziej nie lubię..."
<powiedział do siebie w myślach uśmiechając się do faraona>
- To prawda, dziękuję faraonie za twoją troskę jednak mam jeszcze wiele sił i desterminacji do pełnienia tej jakże zaszczytnej i wymagającej funkcji, jednak skąd to pytanie Władco Górnego i Dolnego Egiptu?
<spytał próbując zaspokoić swoją ciekawość> |
|
|
Adea |
Wysłany: Nie 23:06, 17 Sie 2008 Temat postu: |
|
<Faraon podniósł się ze swego tronu, podszedł do kapłana, poklepał go przyjaźnie po plecach, uśmiechnął się z politowaniem i rzekł>
- Funkcja arcykapłana, bracie, jest bardzo męcząca, prawda? |
|