Autor |
Wiadomość |
|
Lemi
Mieszkaniec Lossehelin
Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 10:09, 06 Lip 2006 Temat postu: Ahoj ! |
|
|
Imię: Lenard "Lemi" Varloux
Rasa: Człowiek
Klasa: wychowany na szermierza, wyszkolnony na nawigatora pirat
Wiek: 28 lat
Historia: (Niżej zamieściłem skróconą wersję ;) )
Urodziłem się na dworze Gerarda XVII, jako trzeci syn oddanego Jego Cesarskiej Mości generała Lorna Varlouxa. Dzieciństwo w pałacu było bajką i beztrosko upływało na zabawach. Poznałem też wtedy Amelię - córkę ważnego dyplomaty oraz Victora - syna admirała cesarskiej floty i to z nimi spędzałem całe dnie. Szybko się zaprzyjaźniliśy i stanowiliśmy nierozerwalne trio.
Gdy osiągneliśmy z Victorem wiek 12 lat zostaliśmy posłani do elitarnej gildii szermierczej, gdzie uczono nas nie tylko fechtunku, ale także dworskich manier oraz podstaw sztuki, filozofii, ekonomii, prawa, geografii i matematyki. Narodziła się wtedy między nami chęć rywalizacji... oczywiście przyjacielskiej, która motywowała nas do osiągania coraz lepszych wyników. Jednakże nasze uczucia wobec Amelii zaczęły z biegiem lat przybierać na intensywności. Gdy osiągnęliśmy pełnoletność obydwaj się jej oświadczyliśmy, co doprowadziło do szeregu smutnych sytuacji, gdyż żaden nie ustępował rywalowi, zaś sama Amelia darzyła nas takim samym uczuciem i nie chciała (a raczej nie potrafiła) wybrać jednego.
Zdecydowaliśmy z Victorem, że o naszych losach rozsądzi pojedynek do pierwszej przelanej krwii. Zwycięzca będzie się mógł dalej starać o rękę Amelii, natomiast pokonany odejdzie na zawsze, by nie przywoływać przykrych wspomnień. I tak, ku rozrywce całego dworu, skrzyżowaliśmy ostrza. Walka była niezwykle długa. Popisy sprawności, uników, zwodów oraz precyzji trwały długo podnad trzy godziny, aż w końcu nadszedł decydujący moment. Victor zaszarżował i z całym impetem uderzył w moją broń, którą chciałem sparować cios. Ostrze jego szpady roztrzaskało się, niestety kawałek klingi, wystający znad rękojeści sięgnął mojego policzka. Pociekła krew... .
Kiedy stało się jasne, że zostałem pokonany, postanowiłem jak najszybciej zakończyć sprawy w pałacu. Oznajmiłem ojcu, że wyruszam do najbardziej oddalonej od stolicy akademii wojskowej i wstąpię do oddziałów broniących pogranicza. Jeszcze tego samego dnia zaciągnąłem się na pierwszy lepszy statek. Zanim wypłynąłem przyszedł mnie pożegnać Victor, niestety bez Amelii, która nie mogła spojrzeć mi w oczy mówiąc po prostu "żegnaj". Powspominałem jednak z przyjacielem stare czasy i tak, oto rozstałem się z miejscem mojego dzieciństwa raz na zawsze.
Statek, którym płynąłem był zwykłym okrętem kupieckim, tak przynajmniej myślałem, póki nie zaczął ścigać nas galeon cesarskiej floty. Trzeciego dnia był już na tyle blisko, że otworzył ogień. Okazało się bowiem, że tak naprawdę płynąłem razem z przemytnikami, którym udało się ostro zajść prawu za skórę. Nasza łajba nie przetrzymała nawet trzech salw. Przez roztrzaskany dziób przedostawała się woda, przyśpieszając tonięcie. Wyskoczyłem za burtę i chwyciłem się jakiejś dryfującej beczki, przyglądając się całej sytuacji. Pierwszy raz widziałem, jak tylu ludzi umiera naraz. Jęki rannych, wijący się topielcy, martwe ciała na powierzchni. Krzyczałem, wzywając pomocy. Dowódca galeonu wydał rozkaz natychmiastowego powrotu i zakazał udzielać pomocy ocalałym. Dlatego też, do dziś pamiętam moją pierwszą"bitwę morską".
Unosiłem się tak trochę czasu. Sześć, może siedem godzin spędziłem na rozmyślaniach pomieszanych z depresyjnym lękiem i prawdopodobnie oszalałbym, gdyby na horyzoncie nie pojawił się okręt, płynący w moim kierunku. Ostatkiem sił wymachiwałem rękami i śmiałem się, jak nigdy dotąd. Aż straciłem przytomność.
Przebudzenie nie należało do najmilszych. Wylano na mnie kubełe zimnej wody i bogowie wiedzą czego jeszcze. Rozejrzałem się wokół i od razu zrozumiełam, kim są moi "zbawcy". Trafiłem na pokład "Posępnego Gbura", jednego z najsłynniejszych statków pirackich w okolicy, dowodzonego przez, jak mi ją opisywano w domu - okrutną, przebrzydłą, pożerającą małe dzieci i rzygającą kwasem - panią kapitan Elaine Rosee. I nie wierzyłem własnym oczom, kiedy zobaczyłem tą półelfkę o wysportowanej sylwetce, oliwkowej, nieco opalonej skórze i bystrym, przenikliwym spojrzeniu, jakie biło z jej uroczej twarzy. Natychmiast zanalazła mi zajęcie przy czyszczeniu ładowni... .
Krótko jednak pełniłem służbę na tym niewątpliwie zaszczytnym stanowisku. Podczas jednej z bitew, kiedy w końcu udało mi się podkraść czyjąś broń, udowodniłem swoje umiejętności wojenne. Tak zyskałem pewną pozycję wśród załogi. Innym razem potrafiłem dokładnie wycenić zrabowane przez nich towary, aż wreszcie pani kapitan postanowiła uczynić ze mnie nawigatora, jako, że jedyny na statku (prócz niej) potrafiłem odczytywać mapy. Studiowanie kartografii, astronomii oraz warunków pogodowych zajmowało mi mnóstwo czasu, wszystko jednak pod okiem Elaine. Długo musiałbym opowiadać o ośmioletniej służbie na "Posępnym Gburze" i przygodach, jakie wtedy przeżyłem. Może kiedy indziej wspomnę.
Zawijając raz do pewnej małej mieściny, zafascynowała mnie pewna machina, którą tam ujrzałem. Był to statek powietrzny wybudowany przez gnomy. Wypowiedziałem służbę u Elaine i za należną mi część skarbu kupiłem machinę (po bardzo długich pertraktacjach z gnomami). Przeszedłem jednowieczorowy kurs prowadzenia nowego statku, nazwałem go "Cięty Dowcip" i natychmiast ruszyłem w podróż. Pamiętam, że następnego wieczora, kiedy leciałem nad morzem zerwał się potworny sztorm. Błyski, potężny huk, fale, które omal nie sięgały pokładu i tornado miotały "Ciętym Dowcipem". Uderzyłem głową o poręcz i straciłem przytomość. Nie wiem ile dni dryfowałem w powietrzu, zanim nie uderzyłem o ziemię w całkowicie nieznanej mi krainie.
Historia w skrócie:
1. Dziecińswo spędzone na cesarskim dworze w otoczeniu dwójki najbliższych przyjaciół - Amelii i Victora.
2. Edukacja w elitarnej szkole szermierczej i nasilająca się rywalizacja z Victorem o względy Amelii.
3. Przegrany pojedynek o rekę ukochanej i decyzja o wyjeździe.
4. Zniszczenie statku na którym podróźowałem i "ratunek" z ręki pani kapitan Elaine Rosee - herszta bandy piratów.
5. Długolenia dobrowolna służba na okręcie Elaine, nauka umięjętności przydatnych na morzu oraz liczne przygody z bandą rzeźmieszków.
6. Odejście od dotychczasowych towarzyszy i tragiczna podróź nową, latającą machiną.
Umiejętności:
- podstawy klasycznego nauczania (orientuję się w mniejszym lub większym stopniu na temat osiągnieć cywilizacji ludzkiej)
- mistrzostwo w różnych szkołach szermierczych (od honorowego pojedynku, poprzez widowiskowe popisy aż do nieczystej walki)
- znajomość nawigacji na morzu i orientacja w terenie na lądzie, a także umiejętność korzystania z przyrządów geograficznych
- taniec (klasyczny - uczyłem się jeszcze w gildii oraz piracki - świetny do zabaw ale także pomocny czasem w walce)
- sterownie "Ciętym Dowcipem" (z różnym skutkiem...)
Wygląd: Długie blond włosy, zakrywające zawsze prawą stronę twarzy (na policzku jest blizna, od rany, którą zadał mu Victor). Poważna, nieco dumna twarz, na której rzadko maluje się usmiech. Ciemnobrązowe Oczy skupione na jakimś punkcie (często nie na rozmówcy). Wzrost 180 cm, przeciętna budowa ciała, wysportowana sylwetka. Zręczne, płynne ruchy. Ubrany najcześciej w swój ulubiony płaszcz.
Charakter: Opanowany, lubi przyjmować pozycję obserwatora lub koordynatora działań. Nie żywi do nikogo nieuzasadnionej niechęci ale także nie lubi zbyt długo przebywać w tłumie. Długo uczy się zaufania do nowopoznanych istot, lecz z pewnością byłby lojalnym przyjacielem.
Aktualny ekwipunek:
- ubranie (buty, spodnie, koszula, płaszcz, pas, rękawice ; wszystko dobrej jakości)
- szpada, nóż
- kompas
- "Cięty Dowcip" (obecnie solidnie podniszczony i nie nadający się do użytku)
- mapy, busola (uszkodzona), luneta (uszkodzona), beczka rumu (wszystko w "Ciętym Dowcipie")
Rys. "Ciętego Dowcpiu" (jeszcze za czsów świetności)
----------------------------------------------------------------
<Droga pośrodku lasu, a kilka kroków od jej krawędzi niecodzienny widok. Trzy połamane drzewa a między nimi tuż przed Tobą leży wrak jakiejś dziwnej machiny, która najwidoczniej musiała spaść tutaj z nieba. Gdzie niegdzie leży jeszcze kilka kawałków metalu, które odłączyły się od tego dziwacznego pojazdu. Kiedy obchodzisz go dookoła, zauważasz ciało mężczyzny oddalone niecały metr od miejsca wypadku. Przyglądasz się uważniej, wychwytując przy okazji wolne ruchy klatki piersiowej - znak, że ten nieprzytomny człowiek najwyraźniej jeszcze oddycha...>
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
amral
Indwidualnie centrowy człowiek renesansu
Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 2322
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 11:04, 06 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
<amral akurat wracał z polowania, gdy zobaczył szczątki jakiegoś pojazdu>
-dawno tu takiego czegoś nie widziałem..
<powiedział sam do siebie, przyglądając się szczątkom pojazdu, nagle dostrzegł ciało mężczyzny leżące obok wraku>
"ciekawe kto to, jak tu trafił i po co"
<przez głowę przemykały mu te myśli gdy reanimował nieznajomego, po kilku(nastu) minutach udało mu się przywrócić go do stanu używalności, wydawało się że odzyskuje przytomność>
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lemi
Mieszkaniec Lossehelin
Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 11:29, 06 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
<Wyczywasz regularny oddech, palce na dłoniach nieznajomego zaciskają się i rozkurczają. Mężczyzna otwiera oczy, wodząc leniwym, otumanionym wzrokiem po otoczeniu. Przygląda się Amralowi. Jego wzrok przywodzi na myśl mieszaninę dezorientacji i radości. Jest nadal wyczerpany, chociaż powoli wracają mu siły i świadomość>
- Dziękuję... dziękuję nieznajomy.
<wyszeptuje w jakimś obcobrzmiącym akcencie>
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
amral
Indwidualnie centrowy człowiek renesansu
Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 2322
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 11:34, 06 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
-to nic..
<powiedział uśmiechając się>
-masz...
<dał mu manierkę z wodą i kawałek suszonego mięsa>
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Czw 11:53, 06 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
<Zwlekł się z ziemi i usiadł>
- Mam u Ciebie dług towarzyszu...
<Chwycił manierkę, ciągnać kilka sporych łyków>
- Na imię mi Lenard i jestem podróżnikiem...
<Wstał i lekko chwiejnym krokiem zaczął wędrować w stronę wraku>
"Tjaa... raczej byłem podróżnikiem, ech... do stu diabłów. Mam roztrzaskaną łajbe i wszsytko mnie boli. To się nazywa dziewiczy rejs!"
- ... wiesz może gdzie jesteśmy ?
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
amral
Indwidualnie centrowy człowiek renesansu
Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 2322
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 12:01, 06 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
-jesteś w Lossehelin...
<powiedział uśmiechając się do niego>
-ja jestem amral...
<powiedział stając koło niego>
-... miło mi..
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lemi
Mieszkaniec Lossehelin
Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 12:29, 06 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
<Patrzy w niebo, śledząc wzrokiem chmury>
- Lossehelin... hmm... Lossehelin ? Nie mogę skojarzyć. Czy to na zachód od Wielkiego Oceanu ?
<Szuka czegoś w kabinie, po czym wyjmuje trzy zwinięte mapy. Rozkłada na ziemi jedną z nich, po czym wyciąga z kieszeni małe drewaniane pudełko i otwiera je>
"Kompas wskazuje północ, mimo tego zupełnie nie zgadazają mi się współrzędne położenia w jakim jestem. Dziwne. Przejrzę lepiej inną mapę."
--------------------------------------------
Off top: Przepraszam za małe problemy z logowaniem. Mam nadzieję , że teraz wszystko będzie działało poprawine
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
amral
Indwidualnie centrowy człowiek renesansu
Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 2322
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 14:28, 06 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
-Wielkiego Oceanu?
<powtórzył zakłopotany>
-szczerze mówiąc nie bardzo się orientuję... to znaczy jestem już tu od dawna ale... ja też jestem z daleka... bardzo daleka...
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eamane
Przereklamowany Kradziej Dusz
Dołączył: 20 Cze 2006
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Otchłani
|
Wysłany: Czw 15:38, 06 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
- Wielki Ocean jest na wschód stąd.
<zza drzew wyłoniła się, omijając krzewy, dziewczyna w czarno-fioletowej spódnicy i obcisłej bluzce. Za pasem miała przewieszonych kilka sztyletów>
- Nowy?
<zapytała na widok nieznajomego>
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zygi
Mieszkaniec Lossehelin
Dołączył: 07 Cze 2006
Posty: 3134
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/5
|
Wysłany: Czw 19:17, 06 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
-Ahoj !! Pirata wszędzie rozpoznam ! Witaj nieznajomy.Jestem Zygi.
<Powiedział podbiegając do niego.Spojrzał na wrak>
-O cholera...pasz pecha bracie...
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lemi
Mieszkaniec Lossehelin
Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:29, 06 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
- Na wchód ? Szlag ! Najbardziej porzebna mi mapa musiała gdzieś przepaść w tym przeklętym huraganie.
<Oderwał wzrok od map i przyjrzał się uważnie dziewczynie. Pytanie wyrwało go z osobliwego transu>
- Tak. Nie bawiłem jeszcze w tych stronach, panno... ?
<Nim zdążył zauważyć przynajmniej reakcję nieznajomej na swoje pytanie jego uszu dobiegł krzyk innego mężczyzny>
- Huh ? Tak witaj, Moje imię to Lenard...
"Czy ja wyglądam na kogoś kto rwie się do śpiewania "w murowanej piwncy, tańcowali zbójnicy..." ? "
- ... i faktycznie, to niezbyt dobry początek dnia. Mimo wszystko piekło musi jeszcze trochę na mnie poczekać, a to za sprawą Amarala. Chwila ! Kiedy zaglądałem do wraku przysiągłbym, że ostała się jeszcze pełna butelka rumu. Jeżeli nie macie nic przeciwko, a przy tym posiadacie jakieś naczynia, chętnie wypiję wasze zdrowie.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
amral
Indwidualnie centrowy człowiek renesansu
Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 2322
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:35, 06 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
-osobiście wolę martini.. ale za twoje zdrowie wypiję...
<powiedział uśmiechnięty>
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eamane
Przereklamowany Kradziej Dusz
Dołączył: 20 Cze 2006
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Otchłani
|
Wysłany: Czw 21:02, 06 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
- Eamane.
<rzuciła swoje imię w stronę przybysza>
- Miło poznać i ta reszta ceregieli.
<uśmiechnęła się nieco wrednie>
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Neldrin
Mieszkaniec Lossehelin
Dołączył: 07 Cze 2006
Posty: 3831
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Podmroku ;)
|
Wysłany: Czw 21:08, 06 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
<Neldrin zauważył zbiorowisko i podszedł do grupki>
-Witaj, jestem Neldrin...
<podał dłoń nieznajomemu piratowi>
_______________________________________________
Cholera nie moge sie połączyć z serwerem gg!! Pogadam z wami dopiero w niedziele albo poniedziałek... :-( Wybaczycie mi? xD
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eamane
Przereklamowany Kradziej Dusz
Dołączył: 20 Cze 2006
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Otchłani
|
Wysłany: Czw 21:11, 06 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
Obserwowała całą grupkę osób z lekkim uśmiechem. Przeciągnęła się>
(nie wybaczmy XD (żart) Codziennie spróbuję do Ciebie pisać (wieczorami) może w końcu trafię na Ciebie =D Pozdr)
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|